Anita Czupryn Wciąż jeszcze w Polsce oczekiwania kobiet są takie, że to mężczyzna jest odpowiedzialny za jakość sztuki miłosnej, więc to on ma się starać - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Czy nasze poglądy wpływają na naszą sferę seksualną?Wpływają. To zrozumiałe, że poglądy, jakie mamy, rzutują na nasze zachowania w łóżku, na sztukę miłosną. To oczywista korelacja. Z tego co Pan mówi, mogłoby wynikać, że osoby o poglądach konserwatywnych nie będą uprawiać seksu przedmałżeńskiego czy przesady. To, że ktoś ma poglądy konserwatywne nie znaczy, że ich nie przekracza. Podobnie, jak chrześcijanie - mają dekalog - a o ile wiem, jednak przy konfesjonałach nadal jest tłum. To mówi samo za siebie, prawda? Można wyznawać pogląd, że należy współżyć po ślubie, ale robić co innego. Inni mają liberalne poglądy i uważają, że to nie ma żadnego związku ze ślubem. A wtedy nie mają poczucia winy. Konserwatyści żyją w tym poczuciu?Ludzie religijni mają poczucie winy, bo współżycie przed ślubem traktowane jest w kategoriach grzechu. Mają poczucie przekroczenia normy. Ale czy ów model katolicki, zgodny z nauką Kościoła, mówiący o tym, że jeśli seks, to dopiero po ślubie, nadal trzyma się mocno?Nie i wiadomo to od dawna. Wiadomo też dzięki wszystkim badaniom socjologicznym, jakie przeprowadzałem w 1992 roku. Ten model się nie trzyma, nie jest realizowany. Istnieje rozbieżność między modelem deklarowanym a realizowanym. Zastanawiam się, dlaczego Kościół boi się seksu?Czy Pani uważa, że Kościół ma zmienić doktrynę? Kościół ma określone poglądy jeśli chodzi o podejście do seksu: seks możliwy jest tylko w małżeństwie i tym podobne. Takie są zasady Kościoła. Nie wiem, czy to jest akurat lęk przed seksem. Wiadomo, że seks jest trzymany w pewnych określonych ryzach. I dlatego zarówno Kościół, jak i władza nie są za edukacją seksualną?Edukacja seksualna jest prowadzona w szkołach, tylko nie nazywa się edukacją, a wychowaniem prorodzinnym; realizowane jest ono według konkretnego modelu, który wspiera model światopoglądowy. To wychowanie prorodzinne wspierają księża, którym niektórzy zarzucają, że wydają się mieć monopol na seks, co jest dziwne, bo przecież żyją w celibacie, a przynajmniej powinni monopol, ale co z tego, że go mają? W tej chwili w Polsce rządzi PiS i ma monopol polityczny. Na wychowanie monopol ma ktoś inny. I co w związku z tym? Co mam na to powiedzieć? Mam wszcząć rewolucję i ich przepędzić? Swego czasu taką rewolucję Pan poniekąd wszczął, a na pewno naraził się mocno Kościołowi, publikując w 1995 roku książkę „Nowoczesne wychowanie seksualne”. To wtedy stwierdził Pan, że seksuologii z nauką Kościoła nie da się pogodzić?I co z tego? Nic się nie zmieniło. Rozbieżność nadal istnieje i tyle. Masturbacja od wieków piętnowana, nadal jest grzechem?Kościół nie będzie pochwalał masturbacji, bo nie mieści się to w jego doktrynie i tej sytuacji nie zmieni. Ale to, że masturbacja jest powszechnym zachowaniem seksualnym, wiemy z badań. Ale tradycyjny model rodziny niesie też pozytywne cechy, prawda?Dla tych, którzy wyznają ten system myślenia, to na pewno. Poza tym samo opóźnienie inicjacji seksualnej wcale nie jest takie głupie. Pozytywne jest to, że ludzie zaczynają współżyć w bardziej dojrzałym wieku. Chyba też lepiej jest, jeżeli dziewczyna szesnastoletnia będzie zachowywać ten model i rozpocznie współżycie, dajmy na to w dwudziestym drugim roku życia. Co oznacza, że do dwudziestego drugiego roku życia nie będzie brała tabletek hormonalnych, jakie będzie brała jej koleżanka od szesnastego roku życia. A chyba przyzna pani, że tabletki nie są błogosławieństwem dla stanu zdrowia kobiety. Przyznaję. Nie to. A zatem w tym tradycyjnym modelu kobieta zaoszczędzi trochę lat zdrowia. Co jeszcze jest pozytywne?To, żeby nie zdradzać, a starać się wytrwać w związku - to też przecież nie jest złe. W czasach, kiedy Pan zaczynał swoją zawodową karierę, Polska na tle państw zachodnich była prekursorem jeśli chodzi o seksuologię. Jak jest z seksuologią dzisiaj?Mamy bardzo dużo podręczników, publikacji, jest masa informacji w internecie. Dostęp do informacji jest. A jeśli więcej wiemy, to łatwiej nam się żyje, prawda? Praca seksuologa dzisiaj jest łatwiejsza?Pacjentów mi nie brakuje. Jak do tej pory mam komplety na wiele miesięcy naprzód. I, z tego co wiem, moi koledzy również. A zatem ludzie chodzą do seksuologów i oczekują od nich pomocy. Dziś Polacy mają inne problemy z seksem niż wtedy, kiedy zaczynał Pan swoją praktykę?Mówię na ten temat w wielu wywiadach: problemy rzeczywiście są inne, bo są istotne różnice. Wtedy nie było na przykład bezrobocia. Nie było biznesmenów i bizneswomen, całej tej grupy, która teraz jest bardzo liczna. Wtedy byli co najwyżej prywaciarze czyli rzemieślnicy. Powiedzmy sobie jasno, ludzi z prywatnym biznesem było niewielu. Nie było też tylu małżeństw mieszanych, co teraz. To jakie teraz są te problemy?Bezrobotni na ogół mają depresję. A kiedy jest depresja, to nie za bardzo jest ochota na seks. Z kolei biznesmeni prowadzą intensywny tryb życia. Poprzez seks mogliby znaleźć rozładowanie, relaks, ale z kolei na ten seks nie mają zbyt dużo czasu. W ogóle dziś Polacy są mniej aktywni seksualnie niż w czasach komuny. Ojej, myślałam, że powinno być to wtedy ludzie mieli więcej czasu na seks. Teraz studenci pracują. Wtedy nie było sytuacji, aby studenci oprócz zajęć na uczelni mieli pracę. No tak, mieli stypendia, kwitło życie studenckie, klubowe. Dziś prawie wszyscy moi studenci dodatkowo gdzieś pracują, a to sprawia, że równocześnie, co zrozumiałe, wykazują mniejszą aktywność seksualną. W czasach PRL było więcej problemów z powodu alkoholu, wódki. A teraz zmniejsza się spożycie wódki na rzecz na przykład czerwonego wina, drinków, tak to przynajmniej wygląda z perspektywy naszych gabinetów. To też istotna różnica. Zbigniew Lew-Starowicz: Poglądy, jakie mamy, rzutują na nasze zachowania w łóżku, na sztukę miłosną Kiedy rozmawiam z seksuologami, słyszę zwykle, że Polacy mieli głównie problemy z erekcją, z przedwczesnym problemy nadal są i one będą zawsze, do końca świata. Chyba, że zostanie stworzony sztuczny człowiek. Ale zaburzenia erekcji, zaburzenia wytrysku, zaburzenia orgazmu, dyspareunia u kobiet (odczuwanie bólu podczas stosunku - red.), pochwica - wszystko to w dalszym ciągu będzie się zdarzać i pozostanie. Jednak i tu widać zmiany. Jeśli populacja żyje dłużej, to można się spodziewać, że będzie więcej starszych ludzi z zaburzeniami erekcji z powodu chorób. Trzeba pamiętać, że zachorowalność też ma swój wpływ na seks. A co ze wstydliwością i co z naszym językiem?To się bardzo zmieniło; nie ma porównania do tego, co było. Potrafimy w naturalny sposób mówić o intymnych sprawach?Znacznie się poprawiliśmy. Znamy terminologię dzięki kontaktowi z internetem. Dostęp do cyfrowego świata zrobił bardzo wiele. Kiedyś problemem kobiet było to, że nie miały orgazmu, dziś, na co żalą się panowie, ich problemem jest to, że kobiety wręcz żądają kobiety bardziej tego oczekują, są nastawione na orgazm. Mają większe wymagania wobec partnerów. W jednym z wywiadów z Panem przeczytałam, że mężczyźni czasem wolą masturbację przy oglądaniu filmów pornograficznych zamiast seksu z partnerką, bo w takiej sytuacji mężczyzna musi się napracować, aby ją Tak właśnie jest; u części mężczyzn takie zjawisko ma miejsce. Czy to znaczy, że mężczyźni nie widzą przyjemności w seksualnym zadowalaniu kobiet, z którymi żyją? Czy to kwestia lenistwa?Wygodniejsze jest zajmowanie się sobą, po prostu. Chyba inaczej jest z ludźmi władzy. Sama władza jest afrodyzjakiem, z tego powodu ludzie władzy oczekują, że ulegnie im każda kobieta?Tu nie tylko chodzi o ludzi władzy, o polityków. W ogóle ludzie sukcesu, biznesmeni, o cały społeczny Olimp. Artyści, aktorzy, znane osoby, ci, których zdjęcia widzimy na pierwszych stronach gazet, celebryci, celebrytki, oni wszyscy są w posiadaniu tego afrodyzjaku i sława ma na to wpływ. Ale zastanawiam się, czy pani mnie nie podpuszcza tymi pytaniami? Nawet mi taka myśl przez głowę nie mnie pani. Bo trudno, żeby bycie na Olimpie społecznym, elita władzy, polityki, sukcesu, pieniędzy nie przyciągała, nie była afrodyzjakiem. Wiadomo, że przyciąga. O tym, że przyciąga, dowiadujemy się, gdy wybuchnie jakaś afera seksualna w tych kręgach i robi się głośno. Ale czy wiemy, jaki jest ten mechanizm?Mechanizm znany jest ze świata przyrody. Wiąże się to z hierarchią i prawem pierwszeństwa dziobania. Im wyższa pozycja samca w stadzie szympansów, tym więcej ma on partnerek. Te mechanizmy z życia społecznego zwierząt są również obecne w życiu ludzi. Ci, którzy na społecznej drabinie znajdują się wysoko, samce alfa, przyciągają o wiele więcej kobiet, które są nimi zainteresowane, bo dla nich to są mężczyźni sukcesu i dla nich są atrakcyjni. Stąd też mnie to zjawisko nie dziwi, bo tak było zawsze. A jest coś, co dzisiaj budzi Pana zdziwienie, jeśli chodzi o ludzkie zachowania seksualne?Specjalnie nic mnie nie dziwi. Na tyle długo żyję, że nie jestem niczym zaskoczony. Nasz sposób kochania, bycie ze sobą w intymnych sytuacjach - czy w tym aspekcie Polacy się rozwinęli? Nie są już tak pruderyjni w sypialni mimo konserwatywnych poglądów?Strasznie pani dzieli ten świat na kolor czarno-biały. Konserwatyści to impotenci i nieuki w łóżku, a druga grupa jest niesłychanie wyzwolona? Nic takiego nie powiedziałam. To Pan uważa, że nasze poglądy rzutują na nasze łóżkowe nie tak. Osoby o konserwatywnych poglądach mogą mieć bogate życie seksualne nawet, jeśli mają jedyną partnerkę i rozpoczęli z nią życie seksualne po ślubie. To zależy od ich inteligencji, wyobraźni, od stopnia pożądania, atrakcyjności i mogą się w tym rozwinąć. A z kolei ci, którzy uważają, że wszystko wolno, zaczynają współżycie w piętnastym roku życia i mając lat trzydzieści mają za sobą osiemdziesiąt pięć partnerek, a kobiety w wieku lat trzydziestu miały trzydziestu pięciu partnerów, mogą być seksualnymi analfabetami, bo jedyne co potrafią w łóżku, to wprowadzić jeden narząd płciowy do drugiego. Nasza seksualność nie idzie w parze wyłącznie z konserwatywnym podejściem do życia, czy z inteligencją. Wiadomo, że mężczyzna o konserwatywnych poglądach będzie miał mniej kochanek, a kobieta z takimi poglądami - mniej kochanków, ale to wcale nie znaczy, że ich życie seksualne musi być automatycznie gorsze i że musi odbywać się tylko w pozycji klasycznej. A jeśli niektórzy mają staroświeckie poglądy, przekazane przez pokolenia, że można tylko po Bożemu, bo co innego jest be - to przecież tacy też się zdarzają, ale ta grupa już naprawdę zanika. Bez seksu można dobrze żyć? Spotykam kobiety, ale i też mężczyzn, którzy tak mówią; uważają, że seks jest przereklamowany, że jest bez sobie tak mówią i niech sobie tak żyją. Nie zamierzam ich wcale uszczęśliwiać na siłę i zapędzać do seksu. Jak sobie chcą żyć bez seksu, to ich wola. Są ludzie, którzy mogą żyć bez wina - proszę bardzo - wolno. Można żyć bez seksu, tylko coś się traci. Co się traci?Chyba przyzna pani, że seks sam w sobie jest atrakcyjną dziedziną? To piękna sfera życia. Po co z tego rezygnować? Poza tym seks ma działanie prozdrowotne. Sprzyja zdrowiu, sprzyja długowieczności. Oczywiście, że można z tego wszystkiego zrezygnować. Tylko - po co? Może powodem tego, że tak mówią, jest to, że wpadli w koleiny rutyny?Mówią różne rzeczy: zaburzenia hormonalne, znudziło się, osoba, z którą współżyją przestała być atrakcyjna, nie chce im się, przytyli, mają zadyszkę, przyjmują leki, które im blokują sferę seksualną. Jest wiele przyczyn. Promowany od lat model partnerstwa w związkach przynosi swoje skutki w postaci tego, że mężczyźni chodzą na urlopy tacierzyńskie, kąpią i przewijają swoje dzieci, a kobiety zarabiają na dom. Jak ten obraz partnerstwa wygląda w łóżku? Kobieta wymaga, aby mąż skupił się wyłącznie na niej?Na ogół wciąż jeszcze w Polsce oczekiwania kobiet są takie, że to mężczyzna jest odpowiedzialny za jakość sztuki miłosnej, więc to on ma się starać. Ale w prawdziwym modelu partnerskim oboje partnerzy są odpowiedzialni za to, co się między nimi dzieje. Na tym polega dojrzała to postawa dojrzałości. Ten model dopiero się upowszechnia. A to, że kobiety utrzymują mężczyzn, albo mają młodszych od siebie partnerów też się upowszechnia?Zmiany są widoczne - prezydent Francji ma starszą od siebie partnerkę. U nas też ta obyczajowość się zmienia, powstają związki ludzi z dużą różnicą wieku. Wystarczy popatrzeć na dane statystyczne. Jakie więc, Pana zdaniem, stereotypy, jeśli chodzi o seks, powinny na zawsze odejść?Jest ich sporo, na przykład ten, że tylko mężczyzna jest odpowiedzialny za seks w związku, albo że kobieta zawsze może, że erekcja powinna być na zawołanie, że dłuższe przerwy w życiu seksualnym sprzyjają temu, że ono też będzie trwało dłużej. Stereotypy nie odpowiadają rzeczywistości, dlatego lepiej je wyeliminować. A do tego służy wiedza. Po to wydajemy książki popularno-naukowe, publikujemy artykuły w oparciu o najnowszy stan wiedzy, żeby osłabiać siłę stereotypów.11 zł: Wydawnictwo P.Z.W.L. Autor LEW-STAROWICZ Zbigniew ISBN 83-202-0527-I Liczba stron 239 Oprawa miękka Format 14,5x20,5cm, waga 0,45kg A Rok wydania 1985 wydanie I Język polski Stan UŻYWANA 9/10 Okładka i środek czyste, Książki Społeczność Ogłoszenia Zaloguj się Książki Edukacja seksualna Zbigniew Lew-Starowicz 10 /10 Ocena 10 na 10 możliwych Na podstawie 1 oceny kanapowicza Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie 10 /10 Ocena 10 na 10 możliwych Na podstawie 1 oceny kanapowicza Opis Najważniejsze tematy związane ze zdrowiem seksualnym. Edukacja seksualna oznacza promocję zdrowia seksualnego, które polega na zdrowym rozwoju, równych i odpowiedzialnych relacjach partnerskich, satysfakcji z życia intymnego, braku zaburzeń, przemocy i innych krzywdzących praktyk związanych z seksualnością. Wszystko to omawiają autorzy - znawcy tematu. Data wydania: 2006 ISBN: 978-83-247-0261-9, 9788324702619 Wydawnictwo: Świat Książki Autor Wszystkie książki Zbigniew Lew-Starowicz Gdzie kupić Księgarnie internetowe Sprawdzam dostępność... Ogłoszenia Dodaj ogłoszenie 2 osoby szukają tej książki Moja Biblioteczka Już przeczytana? Jak ją oceniasz? Recenzje Coś mi się wydaje, że książka Edukacja seksualna aż się prosi o Twoją recenzję. Chyba jej nie odmówisz? ️ Napisz pierwszą recenzje Moja opinia o książce Opinie Cytaty z książki O nie! Książka Edukacja seksualna. czuje się pominięta, bo nikt nie dodał jeszcze do niej cytatu. Może jej pomożesz i dodasz jakiś? O nas Kontakt PomocPolityka prywatności Regulamin © 2022 Rehabilitacja seksualna w chorobach somatycznych Michał Lew-Starowicz, Alicja Długołęcka (0) Weryfikacja opinii następuję na podstawie historii zamówień na koncie Użytkownika umieszczającego opinię. Użytkownik mógł otrzymać punkty za opublikowanie opinii uprawniające do uzyskania rabatu w ramach Programu Punktowego. Literatura popularnonaukowa Poradniki Zbigniew Lew-Starowicz - Edukacja seksualna ebook Kategoria Tagi Dodał pdf mobi kindle azw3 epub Najważniejsze tematy związane ze zdrowiem seksualnym. Rozwój psychoseksualny, sztuka miłosna, planowanie rodziny, zaburzenia. Dla rodziców, nauczycieli, młodzieży. Edukacja seksualna oznacza promocję zdrowia seksualnego, które polega na zdrowym rozwoju, równych i odpowiedzialnych relacjach partnerskich Wydawnictwo:Świat Książki data wydania:2006 (data przybliżona) ISBN:9788324702619 liczba stron:270 słowa kluczowe:edukacja seksualna , seksualność , seksuologia , dojrzewanie kategoria: poradniki język:polski Pliki, komentarze oraz ocenianie dostępne są tylko dla zarejestrowanych użytkowników, zarejestruj się! Rejestracja jest darmowa i bardzo szybka! Kliknij tutaj aby założyć konto. Trwa to tylko 15 sekund!. Komentarze, recenzje i oceny użytkowników Nikt jeszcze nie napisał recenzji ani nie ocenił książki Zbigniew Lew-Starowicz - Edukacja seksualna Dodaj komentarz Zaloguj się, aby dodać komentarz. Rejestracja jest darmowa i bardzo szybka! Kliknij tutaj, aby założyć konto. Trwa to tylko 15 sekund!. Podobne ebooki do Zbigniew Lew-Starowicz - Edukacja seksualna chomikuj, do pobrania pdf
Homoseksualizm. Michał Lew-Starowicz, Zbigniew Lew-Starowicz. Książka (miękka) 99,18 zł. 114,00 zł. Seks trzyma nas przy życiu. Rehabi Alicja Długołęcka, Michał Lew-Starowicz.
Opis Z Przedmowy do książki "Zaburzenia seksualne" autorstwa Zbigniewa Lwa-Starowicza: "Pozycja Zaburzenia seksualne dedykowana jest przede wszystkim środowisku lekarzy rodzinnych, ale sposób, w jaki ujmuje poszczególne zagadnienia dotyczące zdrowia seksualnego, czyni ją przystępną dla każdego czytelnika.... Publikacja Zaburzenia seksualne wychodzi naprzeciw potrzebom ludzi, porządkując terminologię, diagnostykę, leczenie i terapie dotyczące patologii seksualnej. Zawarte w niej informacje ułatwiają poznanie etiologii, pokazują kierunkowość działań specjalistycznych, przedstawiając gotowe sposoby operatywnego wykorzystania terapii specjalistycznej w celu leczenia zaburzeń seksualnych. Książka zwraca uwagę czytelnika na znamienną rolę lekarzy rodzinnych w diagnozowaniu i leczeniu zaburzeń seksualnych. Opisuje metody terapii behawioralnej, daje postawy farmakoterapii, ale nade wszystko zwraca uwagę czytelnika na wpływ jakości życia seksualnego człowieka na jego funkcjonowanie w życiu społecznym..." Spis treści Część I. Zdrowie seksualne. 1. ABC zdrowia seksualnego. 2. Leczenie zaburzeń seksualnych - podstawy. 3. Badanie seksuologiczne. 4. Metody leczenia zaburzeń seksualnych. Część II. Zaburzenia seksualne. 5. Klasyfikacje zaburzeń seksualnych. 6. Zaburzenia erekcji. 7. Zaburzenia orgazmu u mężczyzn. 8. Zaburzenia orgazmu u kobiet. 9. Brak lub utrata potrzeb seksualnych. 10. Nadmierny popęd seksualny. 11. Pochwica. 12. Dyspareunia u kobiet. 13. Dyspareunia u mężczyzn. 14. Awersja seksualna. 15. Zaburzenia podniecenia seksualnego u kobiet. 16. Transseksualizm. 17. Zaburzenia preferencji seksualnych. Załącznik 1. Nazwy parafilii. Opinie Zapytaj o produkt
Zbigniew Lew-Starowicz: - Myślę, że określenie słaba płeć identyfikowane z kobietą odnosi się przede wszystkim do przeszłości, kiedy płeć postrzegano w kategoriach siły fizycznej O “seksualizacji dzieci” w kontekście edukacji seksualnej mówią niektórzy biskupi, rzecznik praw dziecka, nowy minister edukacji. – Takie głosy wynikają z niewiedzy, czym jest edukacja seksualna. Zajmowałem się tym kilkadziesiąt lat i nigdy w publikacji czy programach nie dążyłem do seksualizacji dzieci, a wręcz odwrotnie, żeby je przed tym bronić. To trochę tak, jakby powiedzieć, że “Murzyni są mordercami” albo że “imigranci roznoszą pasożyty”. Na głupotę nie ma rady – mówi nam seksuolog, psychiatra i psychoterapeuta prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Rozmawiamy też o problemie pedofili i konsekwencjach, jakie wywołał film “Tylko nie mówi nikomu”. Pytamy o zaostrzenie kar i zapobieganie pedofilii. – Najlepszym sposobem jest edukacja seksualna. Dzieci powinny wiedzieć, że jest coś takiego jak zły dotyk, że nie wszyscy dorośli, którzy są sympatyczni, powinni budzić zaufanie, dziecko powinno wiedzieć, że są pewne granice intymnej relacji – dodaje. JUSTYNA KOĆ: Czym jest pedofilia? To choroba, dewiacja, upośledzenie? ZBIGNIEW LEW-STAROWICZ: Pedofilia jest w międzynarodowej klasyfikacji chorób i problemów zdrowotnych w dziale zaburzeń preferencji seksualnych. Dawniej ten dział nazywał się dewiacjami, teraz właśnie zaburzeniami preferencji, pedofilia oznacza pociąg do ciała dziecka przed okresem dojrzewania. To z kolei oznacza, że to może być zarówno niemowlę, przedszkolak, okres szkolny, ale przed okresem dojrzewania. W jakim wieku dzieci najczęściej padają ofiarami pedofilów? Dysponujemy w tej materii bardzo dokładnymi wynikami badań zarówno międzynarodowymi, jak i krajowym, tu nie ma żadnych zagadek. Oczywiście częściej padają ofiarami dzieci tuż przed okresem dojrzewania, niż niemowlęta. Bo – mówiąc brzydko – są łatwiej osiągalne, dostępne? Nie tylko, bo tak samo można by powiedzieć, że osoby niepełnosprawne też są dostępne, tak samo jak osoby starsze wiekiem. Tu nie kryterium dostępności jest najważniejsze, bo to tylko pewne ułatwienie. Najważniejszym kryterium jet pociąg do ciała dziecka, które jest podniecające. Czy oglądał pan film “Tylko nie mówi nikomu”? Oglądałem i moje refleksje są proste. Bardzo wysoko oceniam ten film i pracę reżysera, scenariusz, tylko że dla mnie to nie było nic nowego, ponieważ od kilkudziesięciu lat jestem biegłym sądowym i badam pedofilów, ofiary. Myślę, że analizowałem kilkuset pedofilów, zatem w sensie treści nie było więc dla mnie nowości, co nie zmienia faktu, że obejrzałem film z zainteresowaniem. W filmie jeden z oprawców tłumaczy, że zrodziło się w nim coś w rodzaju ojcowskiej miłości, co potem przerodziło się w pociąg fizyczny. Rzeczywiście tak to może działać? To są pewne racjonalizacje. Każdy pedofil próbuje sobie jakoś odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak jest. To tworzenie teorii. Akurat ten ksiądz stworzył teorię ojcowskiej miłości, inny powie, że dziecko samo chciało. Jaki jest odsetek pedofilów w społeczeństwie? Znalazłam informacje, że 5 procent. Według amerykańskich badań tak to wygląda. Oczywiście nie wszyscy pedofile są praktykujący, żeby była jasność. Trzy do pięciu procent mężczyzn wykazuje zainteresowanie seksem wobec dzieci, ale nie wszyscy to realizują. Są tacy, którzy np. załatwiają to poprzez oglądanie pornografii dziecięcej. Oczywiście pedofilami mogą też być kobiety. Oczywiście pornografia dziecięca jest nielegalna, ale istnieją wydawnictwa jeszcze na wideo, płyty. Mniej w Internecie, bo wtedy łatwiej namierzyć takiego pedofila. W realnym świecie istnieją punkty, gdzie można kupić czy pożyczyć taką pornografię. Wszystko jest do zdobycia. Czy oglądanie filmów może rozładować napięcie na tyle, że pedofil nie skrzywdzi dziecka? Można to porównać do sytuacji dorosłego mężczyzny, który nie ma seksu z kobietą i tylko ogląda pornografię. Pytanie czy to mu wystarcza… Jednemu tak, a drugiemu nie wystarczy. Czy możemy powiedzieć, że Kościół przyciąga pedofilów? Nie możemy tak powiedzieć. Generalnie pedofile łatwiej zaspokajają swoje potrzeby, jeżeli mają dostęp do dzieci. Jeżeli jest się pilotem odrzutowca, to o dostęp do dziecka trudno. Jeżeli ktoś jest nauczycielem, opiekunem, pedagogiem, duchownym, katechetą, to siłą rzeczy ma łatwiejszy dostęp do dzieci. Zdarza się, że część pedofilów specjalnie wybiera taki zawód, żeby mieć dostęp do dzieci. Ja w swojej praktyce zajmowałem się pedofilami ze wszystkich grup społecznych i zawodowych. Byli księża, zakonnicy, katecheci, lekarze, nauczyciele, politycy, rolnicy. Tu nie ma reguły. Nie można powiedzieć, że jest jakaś grupa, gdzie nie ma pedofilów. W jaki sposób Kościół może uporać się z pedofilią wśród księży? Mówi się o zniesieniu celibatu. To nie jest rozwiązanie problemu, bo seks z dziećmi może być również kazirodczy. Są ojcowie, matki, którzy mają seks z własnymi dziećmi. Są też pedofile, którzy mają rodziny, swoich dzieci nie tkną, a mają seks z cudzymi dziećmi. Są duchowni innych wyznań, gdzie nie obowiązuje celibat, i też są oskarżani o pedofilię. Celibat jako taki trzeba rozpatrywać w kategoriach, że powinien być dobrowolny, a nie przymusowy. To powinna być kwestia wyboru, ale samo zniesienie celibatu nie dałoby rozwiązania sprawy pedofilii, natomiast na pewno ułatwiłoby życie. Być może nie ukierunkowaliby się w stronę pedofilii. Można się ukierunkować w stronę pedofilii? Oczywiście, bo to nie jest tak, że pedofilem człowiek się rodzi. Pedofilem się zostaje. Musi zaistnieć cały zespół odpowiednich czynników. To również zostało dokładnie przebadane i przeanalizowane. Mało jest takich, którzy mają określone predyspozycje mózgowe i dlatego stają się pedofilami. U większości to zespół czynników. Jednym z czynników jest sytuacja, gdy samemu padło się ofiarą pedofila? To jest jeden z czynników, tylko trzeba od razu powiedzieć, że nie wszyscy, którzy zostali wykorzystani, robią to samo. Gdyby tak było, to co stałoby się z bohaterami filmu “Tylko nie mówi nikomu”? W filmie tylko jeden ksiądz przyznał, że sam padł ofiarą. Jak w takim razie zapobiegać, przeciwdziałać pedofilii? Czy my jako społeczeństwo mamy tu coś do zrobienia? Oczywiście, najlepszym sposobem jest edukacja seksualna. Dzieci powinny wiedzieć, że jest coś takiego jak zły dotyk, że nie wszyscy dorośli, którzy są sympatyczni, powinni budzić zaufanie, dziecko powinno wiedzieć, że są pewne granice intymnej relacji. Tego nie da się inaczej zrobić, niż poprzez edukację seksualną. Są zresztą specjalne programy edukacyjne ukierunkowane na ten problem. Wiadomo, że ta edukacja musi trafiać do dzieci w różnych grupach wiekowych w odpowiedni sposób. Te programy są, nie trzeba nic już wymyślać. Nie musi spotkać się żadne specjalne grono, które będzie teraz przez tygodnie ustalało coś, co już od dawna jest. Dlaczego zatem jest taki opór części społeczeństwa przed edukacją seksualną? Kilka tygodni temu przy okazji podpisania deklaracji LGBT w Warszawie mówiono o “seksualizacji dzieci”, mówią też o tym nowy minister edukacji, hierarchowie, rzecznik praw dziecka… Takie głosy wynikają z niewiedzy, czym jest edukacja seksualna. Zajmowałem się tym kilkadziesiąt lat i nigdy w publikacji czy programach nie dążyłem do seksualizacji dzieci, a wręcz odwrotnie, żeby je przed tym bronić. To trochę tak, jakby powiedzieć, że “Murzyni są mordercami” albo że “imigranci roznoszą pasożyty”. Na głupotę nie ma rady. To właśnie dzięki edukacji seksualnej dzieci i młodzież mogą się dowiedzieć, że jest coś takiego jak pedofila. Czy edukacja seksualna zakłada naukę masturbacji dzieci? Proszę pani, gdyby jakikolwiek edukator czy człowiek zajmujący się edukacją próbował uczyć masturbacji dzieci, to poszedłby na kilkanaście lat do więzienia. Jakiekolwiek prowokowanie zachowań seksualnych dzieci podpada pod paragrafy, zresztą te same, co pedofila. Czy zaostrzenie kar za pedofilię to dobry pomysł? Nigdy i nigdzie kary jako takie nie eliminują przestępczości, bo ludzie, którzy są zaburzeni i mają patologiczny popęd i patologiczne zainteresowania, mają często zaburzoną osobowość, nie myślą na temat kary. Sama wysoka kara ma działanie w zasadzie społeczne. Ponieważ społeczeństwo, delikatnie mówiąc, nie lubi pedofilów, to gdyby była kara śmierci, to też by temu przyklasnęli. Kary śmierci nie ma, to chociaż dożywocie albo przynajmniej 30 lat, ale to nie zmniejszy zjawiska pedofilii. Co do podwyższenia wieku, bo takie pomysły też się pojawiały, to warto sobie uświadomić, że 16- czy 15-stolatek nie jest dzieckiem. Podwyższając wiek ochrony karnej przed czynami pedofilskimi, spowodowałoby się tylko tyle, że więcej osób byłoby skazywanych. Ale to nie znaczy, że ten, który ma seks z osobą 15-letnią, jest pedofilem, chyba że ta 15-latka ma ciało dziecka, czyli opóźniony rozwój. W Polsce dziewczynki w tym wieku mają już cechy kobiece. Podkreślam, że rozumienie pedofilii według wieku metrykalnego jest błędne. To jest sprawa ciała dziecka. Rozumiem, że rodzice chcą, żeby ich dzieci rozpoczynały współżycie jak najpóźniej, ale to nie ma nic wspólnego z pedofilią. Pedofil jest zainteresowany nie wiekiem, tylko rozwojem; ciałem przed okresem dojrzewania. Warto, aby to dobrze zrozumieć. Zdjęcie główne: Zbigniew Lew-Starowicz, Fot. Ralf Lotys (Sicherlich), licencja Creative Commons Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce. Szczegółowe informacje dotyczące cookies oraz innych technologii w Polityce dot. CookiesAkceptuję