Salò o le 120 giornate di Sodoma; Salò o le 120 giornate di Sodoma; Salò o le 120 giornate di Sodoma; Sodomu no ichi; ソドムの市; Salo, arba 120 Sodomos dienų; Saló o Los 120 días de Sodoma; Saló; Salo eller Sodomas 120 dager; Saló; Salò o le 120 giornate di Sodoma; Salò, czyli 120 dni Sodomy; Salò ou Os 120 Dias de Sodoma; Salo
Gwałt to bez wątpienia jedna z największych krzywd, jakie można wyrządzić drugiemu człowiekowi. Dlatego tak trudno nam patrzeć na sceny przemocy seksualnej w filmach. Twórcy kina, świadomi siły rażenia tego motywu, często po niego sięgają – czasem dla wywołania czystego szoku, czasem, by powiedzieć o czymś ważnym. Poniżej piszę o tych scenach gwałtu, które wstrząsnęły mną najmocniej. UWAGA! Opisy filmów zawierają spoilery. Ładunek 200 (2007, A. Bałabanow) Oglądanie Ładunku 200 to zagłębianie się w najniższe kręgi piekła. Jedną z głównych bohaterek tego przerażającego rosyjskiego filmu jest Andżelika, córka lokalnego sekretarza partii z pewnej prowincjonalnej miejscowości. Dziewczyna na własne nieszczęście wpada w oko kapitanowi Żurowowi. To mężczyzna, który całym sobą uosabia degrengoladę i patologię rosyjskiej milicji; za mundurem i poważanym stanowiskiem kryje się dysfunkcyjny maminsynek, niepotrafiący stworzyć normalnej relacji z kobietą. Żurow, prawdopodobnie impotent, będzie gwałcił Andżelikę przy pomocy przedmiotów i innych ludzi: rozdziewiczy ją butelką, uwięzi we własnym mieszkaniu i zacznie „wypożyczać” swoim kolegom. Przez cały ten czas zaburzony mężczyzna będzie żalił się mamie, że Andżelika nie chce go polubić… Gwałt staje się tutaj metaforą upodlenia i rozkładu sowieckiego, komunistycznego społeczeństwa. Tym, co poraża najbardziej, są wszechobecne znieczulica i marazm. Nikt nie pomoże Andżelice, nikt nie zainteresuje się jej losem. Doglądająca dziewczyny matka oprawcy będzie się cieszyć, że jej syn w końcu znalazł sobie ukochaną. Kobieta, która w ostatnich scenach zastrzeli Żurowa, obojętnie popatrzy na przykutą do łóżka Andżelikę – a potem po prostu wyjdzie, nie uwalniając jej. Bałabanow portretuje ludzi odartych z człowieczeństwa przez system. Nędzne psy (1971, reż. S. Peckinpah) Krwawemu Samowi często zarzucano mizoginię, a jednak to temu właśnie reżyserowi udało się stworzyć jedną z najtrafniejszych filmowych wiwisekcji kultury gwałtu. W Nędznych psach kreśli on portret prowincji, w której pod płaszczykiem dewocji i praworządności kwitnie przemoc w różnych formach. Rządzi prawo silniejszego, mężczyźni są okrutni i prymitywni, a kobiety przyjmują narzucone im role obiektów seksualnych. Z tego zatęchłego miasteczka pochodzi grana przez Susan George żona głównego bohatera, w którego wcielił się Dustin Hoffman. Małżeństwo przeprowadza się w rodzinne strony kobiety i od samego początku spotyka się z ostracyzmem. Główny bohater to intelektualista, niewysoki i wątły fizycznie okularnik, co w oczach nieokrzesanych miejscowych czyni go niemęskim. W zaczepkach lokalnych facetów jest też element zazdrości, którą wywołuje „nowy”: przybywa z wielkiego świata, ma za żonę najpiękniejszą dziewczynę z ICH miasteczka – w czym okazał się lepszy od nich, że to jego wybrała? Zaczyna się zbiorowy, początkowo niewinny lincz protagonisty: pojawiają się kpiny z jego męskości, zaczepki, wreszcie przemoc fizyczna i zabicie jego kota. W końcu jeden z miejscowych macho przychodzi do domu bohatera, by korzystając z nieobecności gospodarza, brutalnie zgwałcić jego żonę, z którą w przeszłości łączyła go relacja. Tym samym nie tylko sprowadza kobietę do roli trofeum, przedmiotu („zabiorę sobie coś, co kiedyś było już moje”), ale też wkrada się na „terytorium” wroga i bezcześci je, by udowodnić, kto jest tu silniejszy. Podobne wpisy Nieznośnie długa i bolesna scena gwałtu została zmontowana równolegle z ujęciami z polowania, podczas którego główny bohater dokonuje swojego pierwszego w filmie aktu agresji: zabija ptaki. Ta podwojona eskalacja przemocy i bólu stanowi wymowny komentarz do woli niszczenia, jaka u Peckinpaha kryje się w każdym mężczyźnie. Równie przytłaczające co sam gwałt są sceny tuż po nim. Zadowolony z siebie, podbudowany we własnej męskości mąż wraca z polowania, a jego żona z jednej strony nie może się przełamać, by opowiedzieć, co się stało, z drugiej – nie potrafi udawać, że wszystko jest w porządku, co jej nieświadomy tragedii partner odczytuje jako chimery i staje się dla niej nieprzyjemny. Później para udaje się do kościoła, a kamera robi zbliżenie na powstrzymującą łzy, rozglądającą się nerwowo kobietę, przeskakując w szybkim montażu na twarze wiernych – przyjmuje tym samym perspektywę ofiary, być może szukającej w tłumie swojego oprawcy, być może zastanawiającej się, kto ze zgromadzonych mieszkańców hermetycznej społeczności wie o gwałcie i jak ona sama zostanie przez nich oceniona. Dziewczyna z tatuażem (reż. D. Fincher, 2011) Sytuacja prawna Lisbeth Salander jest nie do pozazdroszczenia. Ze względu na różne problemy i życiowe zawirowania zgodnie ze szwedzkim ustawodawstwem jest uzależniona od wyznaczonego odgórnie „opiekuna” – co czyni ją w praktyce częściowo ubezwłasnowolnioną. To kontrowersyjne prawo poddane jest w Dziewczynie z tatuażem tym większej krytyce, że „opiekun” Lisbeth w wyjątkowo obleśny sposób wymusza na dziewczynie kontakty seksualne. Szantażuje ją i zastrasza, w pełni świadom swojej przewagi nad protegowaną. W jednej ze scen gwałci ją oralnie, a udręczona i zrezygnowana postawa Lisbeth świadczy o tym, że to nie pierwszy raz, kiedy mężczyzna dopuścił się podobnego nadużycia. Najbardziej w pamięć zapada jednak późniejszy gwałt analny – wyjątkowo brutalny nawet jak na filmy Finchera. Można zarzucić tej scenie niepotrzebne epatowanie przemocą, nadanie oprawcy Lisbeth cech potwora z horroru, przekroczenie granic dobrego smaku, a nawet pewien eksploatacyjny kicz. Należy jednak docenić, że Fincher nie boi się poruszać tematów trudnych w filmach przeznaczonych dla masowego odbiorcy. Wątek molestowania seksualnego Lisbeth zwraca uwagę na przemilczany problem wykorzystywania osób niedostosowanych społecznie, który istnieje w ośrodkach opiekuńczo-wychowawczych, sierocińcach, szpitalach psychiatrycznych. Stieg Larsson opisał w swoich powieściach wadliwość szwedzkiego systemu opieki społecznej, który umożliwia opiekunom osób niedostosowanych popełnianie różnego typu nadużyć. Fincher nie zamierzał usuwać tego aspektu z wątku Lisbeth, wiedząc, jak ważny jest on dla osobowości bohaterki.
Włoski reżyser Pier Paolo Passolini umieścił akcję swojego ostatniego filmu w Salo. Kontrowersyjne dzieło pt. "Salo czyli 120 dni Sodomy" było adaptacją książki Markiza de Sade. Po 1917 roku do Arco przeniósł się przedstawiciel łódzkiej rodziny fabrykanckiej Gustaw Biedermann. Zamieszkał w jednej z tutejszych willi. Prezentujemy polski zwiastun „Witamy w Nowym Jorku” - najnowszego filmu Abla Ferrary („Zły porucznik”) z Gérardem Depardieu w roli głównej. Jak zapewnia reżyser, śmiałe sceny erotyczne i seksualność na planie były autentyczne. 26 września na ekranach polskich kin pojawi się najnowszy film wybitnego reżysera – Abla Ferrary. Twórca ma na swoim koncie tak znakomite produkcje jak kultowy „Zły porucznik” z Harveyem Keitelem, czy „Król Nowego Jorku” z Christopherem Walkenem. Jego najnowsze dzieło pt.: „Witamy w Nowym Jorku” z Gérardem Depardieu w roli głównej jest mocną opowieścią inspirowaną głośną aferą z udziałem Dominique’a Strauss-Kahna, uzależnionego od seksu byłego dyrektora zarządzającego Międzynarodowym Funduszem Walutowym. W nowym filmie Ferrary pojawiają się śmiałe sceny erotyczne. Reżyser tak wspomina ich realizację: „Tych scen nie próbowaliśmy. Na ekranie widać autentyczną reakcję dziewczyn na Depardieu. To prawdziwa chemia! Jego siłę czuje każdy. Wszystko, co widać na ekranie, jest autentyczne: seksualność, władza, nieujarzmiona siła. On sam jest największym afrodyzjakiem. Nie sądzę, aby te dziewczyny grały… Wiem to, ponieważ z nimi rozmawiałem. Wszystkie znały Depardieu, wiedziały z kim mają do czynienia. Pragnęły zagrać z nim w tych scenach…”. Depardieu dodaje: „Można tych scen nie cierpieć, ale i tak trzeba je nakręcić, by dotrzeć do wyznaczonego przez siebie wcześniej celu. Emanują smutkiem i znużeniem tych ludzi, tego świata. Na pewien sposób to „Salo, czyli 120 dni Sodomy”.” Oficjalny polski zwiastun „Witamy w Nowym Jorku” do obejrzenia na naszym kanale Youtube: „Witamy w Nowym Jorku” w kinach od 26 września Abel Ferrara, kultowy reżyser „ZŁEGO PORUCZNIKA” z Harveyem Keitelem, powraca z mocną opowieścią inspirowaną głośną aferą z udziałem Dominique’a Strauss-Kahna, uzależnionego od seksu byłego dyrektora zarządzającego Międzynarodowym Funduszem Walutowym. U boku Gérarda Depardieu w jednej z głównych ról zobaczymy Drenę De Niro, córkę Roberta De Niro. Deveraux jest potężnym człowiekiem. Przez jego ręce codziennie przewijają się miliardy dolarów, a decyzje mają wpływ na globalną ekonomię. Jednak afera seksualna z udziałem pokojówki z nowojorskiego hotelu doprowadzi do aresztowania i załamania błyskotliwej kariery finansisty. Gatunek: dramat/biograficzny Produkcja: Francja 2014 Reżyseria: Abel Ferrara („Zły porucznik”, „Król Nowego Jorku”, „Maria”, „4:44 Ostatni dzień na ziemi”) Scenariusz: Abel Ferrara, Christ Zois Obsada: Gérard Depardieu („Życie Pi”, „Cyrano de Bergerac”, „1492: Wyprawa do raju”), Jacqueline Bisset („Głębia”, „Dzika Orchidea”, „Bullit”), Drena De Niro („Wielkie nadzieje”, „Fakty i akty”, „Showtime”) Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975) nawiązuje do perwersyjnych dzieł markiza de Sade lokując ich akcję w historii Włoch – epizodzie faszystowskiej Republiki Salo, którą Mussolini powołał w 1943 roku. Fabuła filmu to kilkudniowa orgia zorganizowana przez dygnitarzy faszystowskich pastwiących się nad uwięzioną grupą młodych ludzi.
Bohatera poznajemy w momencie, gdy skończył realizację skandalizującego Salo, czyli 120 dni Sodomy i przymierza się już do prac nad nowym filmem. Spotyka młodego chłopaka, którego zabiera na plażę w Ostii. Feralna podróż kończy się tragiczną śmiercią reżysera. Wbrew oczekiwaniom niektórych Ferrara nie zajmuje się teoriami spiskowymi krążącymi wokół tego wydarzenia. Swoim zwyczajem łączy sacrum z profanum i przedstawia Pasoliniego jako autodestrukcyjnego geniusza i świeckiego męczennika. Sekwencje z życia tytułowego bohatera mieszają się na ekranie ze scenami inspirowanymi jego niedokończonym scenariuszem "–Porno-Teo-Kolossal". W Pasolinim pojawia się także grono dawnych współpracowników reżysera, z gwiazdą wielu jego filmów Ninetto Davolim na czele. Data utworzenia: 18 marca 2016 16:58 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Sto dwadzieścia dni Sodomy czyli szkoła libertynizmu Książka już od 28,33 zł - od 28,33 zł, porównanie cen w 25 sklepach. Zobacz inne Powieści i opowiadania, najtańsze i najlepsze oferty, opinie..
5,2 Film 1975 1g. 57m. od 18 lat Dramat, Horror Film powstał na podstawie powieści M. D. Sade "120 dni Sodomy". Jego akcja toczy się w czasie II Wojny Światowej we Włoszech. W republice Salo trwają poszukiwania młodych, atrakcyjnych ludzi, którzy zostaną wykorzystani do orgii kierowanej przez nazistów.
2 listopada 1975 roku, na trzy tygodnie przed premierą swojego filmu „Salo, czyli 120 dni Sodomy”, Pier Paolo Pasolini, kontrowersyjny włoski reżyser, pisarz i scenarzysta, został zamordowany. O czym jest Salo, czyli 120 dni Sodomy 1975 online cały Film ? Akcja filmu rozgrywa się we Włoszech na przełomie 1944-45. W willi mieszka czterech szlachetnie urodzonych panów: sędzia, biskup, książe i bankier, a ich towarzyszkami są cztery rozwiązłe kobiety. Ludzie ci dobierają sobie ofiary do orgii, wśród miejscowej ludności. Porywają ośmioro młodych chłopców i dziewcząt. Dla młodych, niewinnych ludzi zaczynają się dni przepełnione seksualnym poniżaniem, perwersją i sadyzmem. Gdzie zobaczyć Salo, czyli 120 dni Sodomy 1975 cały Film online i czy warto? Czas trwania filmu online Salo, czyli 120 dni Sodomy to 1h 57min. Według użytkowników ta produkcja jest warta obejrzenia w skali 1-10 na Produkcja z roku 1975 jest potężnym medium opowiadania historii. Jest używany do opowiadania historii w sposób, w jaki książki i słowo mówione nie mogą. Od filmów krótkometrażowych po pełnometrażowe, Film może zmienić Ciebie, Twoje spojrzenie na świat i sposób myślenia. Ten Film online możesz obejrzeć na zapraszamy do skorzystania z serwisu - wyszukuj filmy i seriale online! Salò o le 120 giornate di Sodoma 1975 DUBBING PL Szukasz podobnych tytułów? Sprawdź nasze nowości, może również coś Ci się spodoba! Salo, czyli 120 dni sodomy #kinofilm #strasznehistorie #straszne #salo120daysofsodom. frightland1. Most disturbing horror films #horror #humancentipede # Mówi się, że film był tak słaby lub boleśnie przeciętny, że wyleciał komuś z głowy jeszcze w trakcie napisów końcowych. Nie zamierzamy pochylać się nad takimi tytułami, choć faktem jest, że „słabość” i „przeciętność” to określenia zależne od gustu każdego widza. Nas interesują produkcje, które wywołują takie emocje, nierzadko skrajne, że nie da się o nich zapomnieć. Nieodwracalne (2002), reż. Gaspar Noé Zaczynamy od jednego z najbardziej kontrowersyjnych filmów XXI wieku. Choć Nieodwracalne jest w dużej mierze opowieścią o arbitralności przemocy i nieodwracalności tego, co kształtuje ludzką rzeczywistość i podejście do otaczającego świata (fizyczne obrażenia, perwersyjne myśli doprowadzone do urzeczywistnienia), film został zapamiętany głównie przez dwie emocjonalnie trudne sceny. Pierwszą jest ujęcie ludzkiej twarzy zamieniającej się za sprawą gaśnicy w miazgę, drugą nakręcona z ohydnym realizmem dziesięciominutowa sekwencja gwałtu, tak brutalnego, że bohaterka Moniki Bellucci zapada w śpiączkę. Oba fragmenty wywołują skrajne emocje i są ze sobą nierozerwalnie złączone fabularnie, narracyjnie i egzystencjalnie, zaś prowadzący opowieść od końca do początku Noé bawi się nie tylko sercami i umysłami, ale też percepcją widzów. Czas wedle tego filmu niszczy wszystko, ale wymazać Nieodwracalnego z pamięci nie sposób. Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975), reż. Pier Paolo Pasolini Od kilku dekad Salo cieszy się niezmiennie reputacją jednego z najobrzydliwszych filmów w historii kina. Kontrowersyjny włoski intelektualista i reżyser Pasolini wziął na warsztat powieść Markiza de Sade’a, by zrealizować ociekającą moralnym oraz seksualnym nihilizmem alegorię ludzkich ciągot do różnych totalitaryzmów. Czterech wpływowych i zblazowanych libertynów porywa grupę nastolatków i przez kilka miesięcy poddaje ich mniej lub bardziej wyszukanym torturom. Dlaczego? Bo mogą, co jest tyleż krytyką faszyzmu i innych ustrojów, w których władza zmienia intelektualistów w zwierzęta, co ohydnie obrazową refleksją na temat okrucieństwa wpisanego w ludzką naturę. Przez film przewijają się nawiązania do Dantego, Prousta i Nietzschego, ale Salo pamięta się za sceny deprawacji, okaleczania czy zjadania odchodów. Mimo że niezwykle trudno na tym filmie wysiedzieć, wielu uznaje go za jedną z najważniejszych produkcji w historii kina. Idź i patrz (1985), reż. Elem Klimow Nakręcony niemal czterdzieści lat temu dramat wojenny, który w gruncie rzeczy wyczerpał temat II wojny światowej jako bezprecedensowej humanistycznej apokalipsy, traumatycznego szeregu wydarzeń, po których w wielu częściach świata nic już nie mogło być takie samo. Na ekranie śledzimy katorżniczą odyseję młodego białoruskiego partyzanta, który staje się świadkiem tak ogromnych okrucieństw, że pod koniec filmu jego twarz przypomina oblicze zmęczonego życiem starca, a widz czuje na sobie jeszcze długo po seansie psychologiczne brzemię. Klimow ukazuje wyjątkowo wymownie nie tylko fizyczną i psychologiczną grozę wojny, ale miesza także realizm doznań z warstwą egzystencjalną, surrealistyczną, wizualnie poetycką, żeby zmusić widza do przyjęcia perspektywy błąkającego się po białoruskich bezdrożach człowieka, który przestaje być pewien, czy jest wciąż człowiekiem. Najstraszniejszy możliwy horror z ludźmi w roli potworów. Więzień nienawiści (1998), reż. Tony Kaye Podobnie jak w przypadku Nieodwracalnego prawdziwą treść filmu Kaye’a i wpisane w fabułę refleksje przesłoniła wyjątkowo brutalna scena, której nie da się w żaden sposób „odzobaczyć”. Oto skrajny neonazista i biały suprematysta Derek Vinyard (być może najlepsza rola w karierze Edwarda Nortona) zmusza czarnoskórego chłopaka do położenia głowy na krawężniku tak, żeby jego zęby dotykały betonu – po czym uderza w nią z całej siły nogą. Wizualnej siły zrealizowanej w czerni i bieli sceny dodaje nakręcony w zwolnionym tempie fragment, w którym zakuwany w kajdanki przez policjantów Derek, stojący w samych slipach, z dużą swastyką wymalowaną na piersi, uśmiecha się z satysfakcją w kierunku przerażonego brata. Scena ma jednak uzasadnienie w tym, o czym Więzień… tak naprawdę opowiada – to film o nakręcającej się codziennie spirali abstrakcyjnej nienawiści, w którą wpaść jest niezwykle łatwo, ale uciec czasami nie sposób. Syn Szawła (2015), reż. László Nemes Wracamy do tematyki apokalipsy II wojny światowej wraz ze wstrząsającym węgierskim kinem antywojennym, które w wyszukanej artystycznej formie przenosi widza do nazistowskiego obozu koncentracyjnego. Szaweł jest żydowskim więźniem w Auschwitz-Birkenau, który pracuje w Sonderkommando i zajmuje się zwłokami zmarłych w komorach gazowych. Wykonuje swą pracę mechanicznie i sumiennie, ale pewnego dnia coś w nim pęka i jakby w wyrazie buntu przeciw otaczającej go koszmarnej rzeczywistości postanawia zapewnić zamordowanemu na jego oczach chłopcu godny żydowski pochówek. A my wraz z nim stajemy się świadkami obozowej rzeczywistości. Nakręcony w klasycznym formacie 1,37:1 Syn Szawła zmusza widza do przyjęcia perspektywy podróżującego między różnymi kręgami piekła Szawła. Nie zawsze widzimy to, co on widzi, ale wszystko słyszymy – a to działa na wyobraźnię bardziej niż jakikolwiek horror. Antychryst (2009), reż. Lars von Trier W zestawieniu nie mogło zabraknąć choć jednego tytułu z bogatej w wykańczające emocjonalnie opowieści filmografii duńskiego skandalisty. Padło na Antychrysta, gdyż w przeciwieństwie do wielu innych historii snutych przez von Triera ta wywołuje wciąż w widzach skrajne emocje. Nic dziwnego, w końcu opowieść o międzynarodowej klasy psychoterapeucie, który wyjeżdża z żoną do zagubionej w lesie chatki, żeby wspólnie walczyć z traumą po śmierci ich ukochanego synka, oddziałuje zarówno na intelekt, jak i zmysły. Z początku jest to historia o przerabianiu żalu przez żywych, żeby mogli żyć dalej, również niejako w hołdzie dla zmarłych, ale w pewnym momencie przeradza się w cielesny horror o popadającej w obłęd kobiecie, która nie potrafi poradzić sobie z odmawiającym posłuszeństwa umysłem. W finale von Trier zarzuca widza nie tylko dziwacznie filozoficznymi scenami, ale przede wszystkim ujęciami obrazowej przemocy i samookaleczania. Człowiek pogryzł psa (1992), reż. Rémy Belvaux, André Bonzel, Benoît Poelvoorde Zrealizowane świadomie w czerni i bieli filmy bywają o wiele bardziej wymowne od opowieści skrzących od wystylizowanych kolorów i przykuwających uwagę ujęć, zwłaszcza w kontekście ukazywania przemocy, która pozbawiona ozdobników przemawia mocniej do wyobraźni. Nie ma lepszego przykładu od filmu Człowiek pogryzł psa, mieszanki czarnej komedii i makabrycznego dreszczowca, nakręconej przez czterech studentów w formie mockumentu. Ekipa filmowa chodzi za charyzmatycznym seryjnym mordercą i kręci dokonywane przez niego zbrodnie, by stworzyć audiowizualny portret psychopaty, jakiego jeszcze nie było. A my oglądamy to z obrzydzeniem i niejaką fascynacją, bo przemoc, szczególnie ta przefiltrowana przez medium filmowe, wciąga jak narkotyk. Z czasem filmowcy zaczynają pomagać mordercy, a Człowiek zmienia się z czarnej satyry w ryzykowne igranie z percepcją widza. Ale cel swój osiąga. I zostaje w pamięci. Sinister (2012), reż. Scott Derrickson Może się wydawać, że rasowe hollywoodzkie kino grozy Derricksona odstaje dosyć znacząco od poziomu szokowania wymienionych poprzednio tytułów, ale prawda jest taka, że ma z nimi wiele wspólnego. Choćby wątek utrwalania na taśmie filmowej przemocy, która zyskuje w ten sposób jeszcze większą moc, naznaczając zupełnie przypadkowych ludzi. Bohaterem Sinister jest pisarz specjalizujący się w analizowaniu i opisywaniu prawdziwych zbrodni. Poszukując inspiracji do kolejnej książki, nakłania żonę i dzieci do przeprowadzki do domu, w którym wymordowano całą rodzinę. Tam natrafia na nakręcone na taśmie Super 8mm zapisy zbrodni oraz na złowieszcze pogańskie bóstwo mieszające w głowach wszystkich, z którymi wchodzi w kontakt. Nie element nadprzyrodzony zapada jednak w pamięci, gdyż Bughuul, jak każda hollywoodzka maszkara, jest po prostu efekciarskim stworem. Chodzi o to kto, dlaczego i jak morduje… Dzieciaki (1995), reż. Larry Clark Szokować można na różne sposoby. Nie tylko pokazując horrendalne monstra i uderzającą do głowy władzę jednego człowieka nad drugim, lecz także przedstawiając skrajną i niestety dosyć realistyczną wizję nastoletniego hedonizmu. Nowojorscy bohaterowie Dzieciaków mają po naście lat, ale doświadczeń tyle, ile niektórzy ludzie nie zbierają przez całe życie. Seks, narkotyki i rock, plus kradzieże, gwałt, przemoc na przypadkowych osobach, które odważyły się powiedzieć coś, co naszym pseudo-dorosłym dzieciakom się nie spodobało. Wszystko to bez moralizowania i oceniania, co jeszcze bardziej pogłębia nihilistyczny wydźwięk filmu. Najsłynniejszy jest wątek nastolatki zarażonej wirusem HIV przez lokalnego amanta, który za życiowy cel obrał odbieranie dziewictwa niepełnoletnim, lecz film zawiera masę scen, które chciałoby się wyrzucić z pamięci. Dzieciaki są dziś uznawane za kultową opowieść-przestrogę, ale mało kto widział je dwa razy. Happiness (1998), reż. Todd Solondz Czarna komedia, która wymusza na widzu śmiech w scenach tak ohydnych, że gdy ten uświadamia sobie po napisach końcowych, z czego się śmiał, idzie rzucić się pod prysznic i zmyć z siebie jak najszybciej dzieło społecznego nihilizmu Solondza. Tytuł jest rzecz jasna ironiczny, gdyż szczęścia w Happiness jest tyle, co kot napłakał, jeśli zaś któraś z postaci czuje choć przez chwilę spełnienie, okazuje się szybko pedofilem czy innym dewiantem, który nie potrafi poradzić sobie z własnymi żądzami. Głównymi bohaterkami są trzy siostry, których życie jest wypełnione wątpliwościami oraz emocjonalną pustką, mimo że w przypadku dwóch z nich wszystko wydaje się na pozór idealne. Rozwód, samobójstwo, gwałt, morderstwo, a w samym środku wszystkich wydarzeń grupa zagubionych ludzi, którzy nie wiedzą, w którym momencie skręcili w złą stronę. Dziennikarz, tłumacz, kinofil, stały współpracownik festiwalu Camerimage. Nic, co audiowizualne, nie jest mu obce, najbardziej ceni sobie jednak projekty filmowe i serialowe, które odważnie przekraczają komercyjne i autorskie granice. Nie pogardzi też otwierającym oczy dokumentem. Saló o los 120 días de Sodoma, 120 meres sta Sodoma, Salò, o las 120 jornadas de Sodoma, Salo, or the 120 Days of Sodom, Pier Paolo Pasolini's Salò, Salò, Salo - De 120 dagen van Sodoma, Salò, ou os 120 Dias de Sodoma, Сало или 120те дни на Содом, Salo: Les 120 Jours de Sodome, Salo ili 120 dana Sodome, Salò - Sodoman
Salò o le 120 giornate di Sodoma1975 5,2 20 519 ocen 20 793 chce zobaczyć 4,7 9 ocen krytyków {"rate": Strona główna filmu Podstawowe informacje Pełna obsada (69) Opisy (4) Opinie i Nagrody Recenzje (6) Nagrody (1) Forum Multimedia Zdjęcia (31) Plakaty (41) Pozostałe Ciekawostki (10) Powiązane (2) Newsy (18) {"type":"film","id":9330,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Salo%2C+czyli+120+dni+Sodomy-1975-9330/tv","text":"W TV"}]}
"Salo, czyli 120 dni Sodomy"jest ostatnim filmemPier Paolo Pasoliniego- kontrowersyjnego włoskiego reżysera, scenarzysty, komunisty, homoseksualisty i poety. Artysta został zamordowany w noc z 1 na 2 listopada 1975 w Ostii (Rzym), jedynie na trzy tygodnie przed premierą "Salo". FilmSalò o le 120 giornate di Sodoma19751 godz. 57 min. {"rate": {"id":"9330","linkUrl":"/film/Salo%2C+czyli+120+dni+Sodomy-1975-9330","alt":"Salo, czyli 120 dni Sodomy","imgUrl":" 1944 rok. Książę, bankier, biskup i sędzia organizują orgię, wykorzystując do tego lokalnych mieszkańców. Więcej Mniej {"tv":"/film/Salo%2C+czyli+120+dni+Sodomy-1975-9330/tv","cinema":"/film/Salo%2C+czyli+120+dni+Sodomy-1975-9330/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Akcja filmu rozgrywa się we Włoszech na przełomie 1944-45. W willi mieszka czterech szlachetnie urodzonych panów: sędzia, biskup, książe i bankier, a ich towarzyszkami są cztery rozwiązłe kobiety. Ludzie ci dobierają sobie ofiary do orgii, wśród miejscowej ludności. Porywają ośmioro młodych chłopców i dziewcząt. Dla młodych, niewinnych ludzi zaczynają się dni przepełnione seksualnym poniżaniem, perwersją i rozgrywa się w roku 1944, jednak na początku filmu można zobaczyć Fiata 500 B, którego produkcja rozpoczęła się 4 lata książę całuje ofiary podczas ślubu Sergio i Renaty, w tle widać jak niektórzy poszkodowani zaczynają się filmie słychać kompozycję Stelutis Alpinis z 1964 roku, jednak akcja rozgrywa się w latach 40-tych. Pier Paolo Pasolini - skandalista, zajadły komunista, homoseksualista, niezwykle odważny w swych tworach, łamiący konwencje, usuwający moralne granice i ujawniający, co czai się w tematach tabu. Chciał, aby znaleziono go martwego ze spuszczonymi spodniami zachlapanymi jego własną spermą i sterczącym penisem. Zamysł ten nie do końca mu się powiódł, ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 86%"Salo, czyli 120 dni Sodomy" niewątpliwie jest jednym z najmocniejszych obrazów, jakie kiedykolwiek powstały i chociaż typowych dla kina grozy krwawych scen ma jak na lekarstwo, wcale nie umniejsza to jego wstrząsających właściwości, których poziomu nawet najśmielszym, najobrzydliwszym produkcjom "gore" często nie udaje się osiągnąć. więcejzdaniem społeczności pomocna w: 78% Wymęczyłem ten film i przyznam szczerze, że już wolę porno. Porno, jest w swojej prostocie uczciwe, bo nie udaje sztuki i nie rości sobie praw do tytułu "dzieła". Jest po prostu tym, czym jest. Jak powiedział kiedyś poeta "lepsze szczere gówno w polu, niż wzniosła sraka ... więcej Ja tam sięgając po ten film dostałem to czego chciałem, zaskoczyłem się pozytywnie, bo to naprawdę najlepszy film jaki widziałem od dobrych 2- 3 lat, ukazuje prawdziwą naturę człowieka i co jest w stanie zrobić dla zaspokojenia żądzy, odzwierciedla najbardziej chore ... więcej najbardziej wymyślne tortury, byłoby jeszcze ostrzej, ale samo przesłanie, jak odwalić może ludziom mającym nieograniczoną władzę bardzo trafne Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę.

Weź udział w sondzie Oglądałeś*aś film Salò, czyli 120 dni Sodomy? w Zapytaj.onet.pl. Pytania . Oglądałeś /aś film Salo 120 dni sodomy? 2011-05-14 21:

Niewiele filmów okryło się złą sławą chociażby zbliżoną do tej, jaka roztacza się wokół Salò, czyli 120 dni Sodomy. W niezliczonej liczbie rankingów zestawiających najbardziej odrażające i kontrowersyjne filmy w historii kina, luźna adaptacja opus magnum myśli de Sade’a znajduje się na pierwszych miejscach. Czy jest to pozycja zasłużona, trudno stwierdzić. W dzisiejszych czasach spazmatyczna wizja Pasoliniego nieco straciła na sile. Niewątpliwie kino pamięta filmy i okrutniejsze, i bardziej kontrowersyjne, i zdecydowanie bardziej wulgarne oraz obrzydliwe. Ba, nawet internetowe virale spod ciemnej gwiazdy potrafią wycisnąć z tematyki ekskrementów o wiele więcej, aniżeli udało się to Pasoliniemu w roku 1975 (kto słyszał o dwóch niewiastach i pewnym kubku wie, o czym mowa, nieświadomych do szukania nie zachęcam). Medialna obecność makabry nie będącej dziełem fikcji dawno przekroczyła zresztą poziom nawet najbardziej wywrotowych twórców. Splot przeróżnych okoliczności doprowadził jednak do tego, że Salò znajduje się dziś w historii filmu w tym miejscu, w którym odnajduje je większość widzów poszukujących mocnych wrażeń. Gdzieś wśród tytułów pochodzących z moralnego indeksu zakazanego, pomiędzy serią Guinea Pig, włoskimi mondo i opowieściami o kanibalach. Kontrowersji i złej sławie pomogło z pewnością nazwisko najbardziej znanego z markizów, pomogła również tajemnicza śmierć Pasoliniego, który wedle oficjalnej wersji wydarzeń został zamordowany podczas schadzki z młodzieńcem do wynajęcia. Główną rolę w kreacji mitu odegrali jednak cenzorzy, którzy zaatakowali Salò z wściekłością byka szarżującego na czerwoną płachtę. Po dziś dzień, głównie przy okazji kolejnych reedycji filmu, roztrząsane są kwestie usuniętych scen i przeróżnych montażowych ingerencji, które miałyby znacząco stonować agresję pierwotnego materiału. O fenomenie filmu świadczy chociażby to, że w momencie wycofania ze sprzedaży jednego z wydań DVD, mającego zawierać ślady usuniętych scen (kwestie praw autorskich), na portalach aukcyjnych sprzedawano zawczasu zakupione krążki nawet po sześćset dolarów. A wszystko po to, aby zobaczyć szczury usiłujące znaleźć drogę przez ciało młodej kobiety. Abstrahując jednak od wszelkich teorii i tropów, które stworzyły z Salò kinematograficznego Minotaura błądzącego po labiryncie domysłów, niedopowiedzeń i fantazji widzów zafascynowanych łabędzim jazgotem Pasoliniego, temu filmowi po prostu nie należy się taka atencja. Nawet gdyby ograniczyć się do samego rynku włoskiego tamtych czasów, 120 dni Sodomy nie było niczym wyjątkowym. Kontestacja, chociażby filmy Bellocchio (Pięści w kieszeni, Chiny są blisko), zdążyła uderzyć już z ogromną agresją w instytucję rodziny, religię, burżuazję i systemy polityczne. Natomiast na dwa lata przed premierą Salò Ferreri wraz ze swoim Wielkim żarciem zabrał głos w sprawie orgii, śmierci oraz fekaliów. Wariacja na temat de Sade’a nie była zatem samotną wyspą kontrowersji. Doskonale sprawdzała i sprawdza się ona jednak jako przykład kina, które grzebie swoje aspiracje filozoficzne pod grubą warstwą „seksu, gówna i krwi”, czyli tego, z czego zarówno Sade, jak i Pasolini byli szalenie zadowoleni. Niech żyją kajdany! Włoskiemu twórcy nie można odmówić erudycji i inteligencji. Sam pomysł na film brzmi doskonale, bo czy można zarzucić coś przewrotnemu zestawieniu faszystowskiego państwa Mussoliniego oraz mikro-państwa powołanego do życia na sto dwadzieścia dni przez de Sade’a i libertynów? I z jednej, i z drugiej strony mamy kult młodości i piękna, skrajnie odmiennie wypada jednak zderzenie faszystowskiego programu „higieny moralnej” z prawami obowiązującymi na terenie posiadłości będącej miejscem orgii. Włochy Mussoliniego zabraniały pornografii, masturbacji, prostytucji, homoseksualizmu oraz większości metod antykoncepcji. U libertynów z filmu Pasoliniego mamy do czynienia z faszyzmem postawionym na głowie. Wciąż możemy zaśpiewać Giovinezza, bo młodość jest jak najbardziej w cenie, ale prawo moralne ulega przebiegunowaniu. Dewiacje stają się nakazami, wypracowane przez społeczeństwo normy zostają zakazane. Uzmysławiając nam opresyjność świata libertynów Pasolini wytyka tym samym przywary systemu faszystowskiego, który – fakt, znajduje się po zupełnie innej stronie moralnej barykady – niemniej jest w swoich przekonaniach tak samo skrajny, jak chore fantazje libertynów. Pasolini sprytnie wykorzystuje mechanizm, który w charakterystycznym dla siebie, ironicznym stylu skomentował rok wcześniej Luis Buñuel. Jego Widmo wolności również przedstawia świat na opak. W imię wyzwolenia od zasad hamujących pragnienia jednostki wszystko ulega przewartościowaniu. Finał filmu nie pozostawia jednak złudzeń co do tego, że pozorne oswobodzenie jest jedynie zmianą systemu zakazów oraz nakazów. Klamrą spina Widmo wolności okrzyk „niech żyją kajdany”. Początkowo można traktować go jako kolejny absurdalny żart Hiszpana, niemniej gdy usłyszymy go ponownie, zrozumiemy, że śmiać nie ma się z czego. W podobną pułapkę wpadają libertyni z Salò, którzy w pogoni za realizacją pragnień stają się ich niewolnikami. Niczym nieskrępowanej wolności wciąż brak, zmieniły się jedynie kajdany. Pasolini mówiąc o de Sadzie językiem poststrukturalistów zmaga się zatem z problematyką prawa jednostki do wolności. Wielka szkoda, że sens jego refleksji ginie wśród kolejnych scen upodlenia oraz wulgarnych i głupiutkich opowiastek podstarzałych prostytutek. Ten film jedynie delikatnie porusza przytoczone powyżej tematy. Na głębszą analizę problemu najzwyczajniej brak mu miejsca, ponieważ marnotrawione jest ono na nic nie wnoszące mnożenie kolejnych okropności, które owszem, mogły szokować, ale nic ponad to. Późny okres twórczości Włocha idealnie podsumował niezastąpiony Jerzy Płażewski, który zauważył, że „w poszukiwaniu formuły masowego spektaklu zagubiły się medytacje Pasoliniego nad głównymi sporami ideowymi epoki”. Nic dodać, nic ująć. W przypadku Salò Pasolini-intelektualista i myśliciel dogorywa przygnieciony przez demony własnej wyobraźni. To samo spotkało niegdyś de Sade’a, który spisywał swój manuskrypt pomiędzy wilgotnymi murami Bastylii. .
  • mo2jglb4jo.pages.dev/567
  • mo2jglb4jo.pages.dev/288
  • mo2jglb4jo.pages.dev/43
  • mo2jglb4jo.pages.dev/646
  • mo2jglb4jo.pages.dev/611
  • mo2jglb4jo.pages.dev/794
  • mo2jglb4jo.pages.dev/450
  • mo2jglb4jo.pages.dev/880
  • mo2jglb4jo.pages.dev/354
  • mo2jglb4jo.pages.dev/807
  • mo2jglb4jo.pages.dev/9
  • mo2jglb4jo.pages.dev/569
  • mo2jglb4jo.pages.dev/540
  • mo2jglb4jo.pages.dev/214
  • mo2jglb4jo.pages.dev/319
  • salo czyli 120 dni zwiastun